W naszym konsulacie na Manhattanie komisje- w towarzystwie mężów zaufania- liczyły głosy już od piątku i już wtedy było wiadomo, że frekwencja w tych wyborach jest nadspodziewanie wysoka. Nadeszło 14, 600 kopert i wciąż napływały nowe. Zarejestrowało się o 4.5 tysiąca więcej chętnych niż w pierwszej turze. Każdy, kto dostał pakiet wyborczy mógł go też wrzucić samodzielnie do urny ustawionej w otwartych drzwiach konsulatu na której- znak obecnych czasów- stała wielka butla odkażacza do rąk.
Komisje wyglądały na ostro zapracowane. Wszyscy- prawie- w maseczkach i rękawiczkach, ciemnawo. Na zewnątrz mokro i duszno, deszcz leje od wczoraj. Lipcowa sauna.
a.Ra
W konsulacie pracowały trzy komisje, każda w innej sali. Konsulat RP mieści się w willi wybudowanej na zlecenie milionera, ma więc sale balowe, kręte schody jak z filmów i olbrzymie okna. Na zdjęciu- zdjęcia były robione dla Gazety Krakowskiej- zapracowana komisja nr 125 w sobotnie popołudnie.
A to komisja 124 zawalona kopertami z głosami.
To natomiast ciekawostka dla turystów: zawsze, zawsze, zawsze, na każdym, mniej czy bardziej oficjalnym spotkaniu polonijnym, ktoś się przebiera w strój ludowy. Musowo. Zdaje się, że Szkoci robią tak samo.
Urna na koperty z głosami w otwartych drzwiach konsulatu, a na wierzchu odkażacz do rąk.
A to jest część kolejki w której stali chętni do głosowania w konsulacie w październiku 2019.