Ponad 25 tysięcy maszerujących i 2.5 miliona widzów. I to pomimo dość wrednej pogody: było duszno, parno, co jakiś czas ulewa. Maszerujący w Pride Parade w tym roku skupili się na utrzymaniu praw, które udało im się wywalczyć od czasu buntu w klubie Stonewall w 1969 roku i zwracali uwagę na wprowadzone w wielu stanach przepisy anty LGBTQ. Zależało im też na pokazaniu osiągnięć swojej społeczności. Maszerowały uniwersytety, szkoły, związki zawodowe, banki i kościoły oraz najróżniejsze grupy etniczne i instytucje. Poza wszystkim jest to jedna z najbardziej radosnych nowojorskich parad. Upamiętnia fakt, jak to się kiedyś pisywało: powstania z kolan, czyli braku zgody na poniżenie i rozpoczęcie walki o swoje prawa.
Parada odbywa się w niedzielę- to info dla jednej pani- bo w roku w którym miała się odbyć pierwszy raz, rocznica wydarzeń w Stonewall przypadła akurat w ten dzień To po pierwsze. A po drugie, większość parad nowojorskich urządza się w ten dzień, włącznie z Pulaski Day Parade w drugą niedzielę października. Ruch jest wtedy najmniejszy, policji łatwiej zamknąć ulice, mniej utrudnień dla mieszkańców, czyli zwykłe, pragmatyczne sprawy, żaden atak na cokolwiek.
Z powodu ostrzeżeń o możliwości pojawienia się niesprecyzowanych działań obcych grup terrorystycznych, Policja odgrodziła maszerujących podwójną linią barierek i wzmocniła patrole. Na szczęście nic się nie wydarzyło, natomiast przy trasie parady aresztowano 10 osób protestujących przeciwko sytuacji w Gazie.
Reszta na zdjęciach:
Stay cool!
a.Ra