Co prawda pomarańczowa poświata, przez którą się brnęło jak przez dystopijny sen, była jednorazowym efektem, ale powietrze w Nowym Jorku w niektóre dni nadal podtruwa. Co jakiś czas ogłaszane są w związku z tym alarmy, co znaczy tyle, że w mediach lokalnych i wszelkiego typu pogodynkach można usłyszeć/przeczytać ostrzeżenie skierowane głównie do chorujących na astmę- w NYC to ponad półtora miliona dorosłych, dzieci, narażone są też osoby starsze, wszyscy chorujący na choroby płuc i serca, osłabieni i palacze, bo do normalnej dawki papierosów dokładają sobie 20. Jeśli ktoś musi przebywać dłużej na powietrzu, zaleca się przerwy w chodzeniu oraz maski.
Maski- N95, jak z tektury- można pobrać w niektórych remizach straży pożarnej, a w dni alarmów także na dużych stacjach metra, np. na Grand Central, Times Sq, Union Sq.
Żeby powiedzieć prawdę, jeśli chodzi o Manhattan, w czasie pierwszych dwóch alarmów widać było sporo zamaskowanych, głównie zwykłymi, chirurgicznymi maskami, ale potem już nie. Nastąpiło przyzwyczajenie. No i przy temperaturach ok. 30C i kiedy wilgotność powietrza przekracza 90%, to zaczyna być wybór między dżumą i cholerą. Na sto mijanych osób na 5 Avenue w okolicach 57th- 59th Street, czyli tam, gdzie bywa wielu turystów, zdarza się widzieć może 10 w maskach. Procent ten jest większy np. na Spanish Harlem, gdzie mieszka szczególnie dużo osób z astmą. Zdrowe organizmy reagują na to najnowsze zanieczyszczenie różnie; niektórzy narzekają na pieczenie oczu, lekki ból gardła, kaszel. Inni nie odczuwają żadnych objawów pomimo spędzenia wielu godzin na powietrzu.
Między nami mówiąc, lato nie jest najlepszą porą do zwiedzania Nowego Jorku, ale z drugiej strony; jest to czas wielu atrakcji, imprez i koncertów. Poza dniami, gdy powietrze uzyskuje kategorię; “niebezpieczne dla niektórych ”- jest wszystko, jak zawsze. Błękitne niebo, widoczność, słońce, upał, lekki wiatr.
Uwagi dla turystów:
– ze względu na dużą wilgotność powietrza w Nowym Jorku, temperatura odczuwalna jest o kilka stopni wyższa latem, niższa zimą.
– stare stacje metra, głęboko pod ziemią, nie mają AC. W czasie weekendów, gdy metro jeździ dość nieprzewidywalnie i rzadko, 5 minut można wytrzymać bez ugotowania mózgu, potem zaczyna się proces podduszania;). Wagony metra są chłodzone.
– autobusy są zazwyczaj oziębiane mocno. Bardzo mocno!
Kilka miejsc, gdzie można się schronić, schłodzić, zrobić przerwę w zwiedzaniu:
– Park Avenue Plaza Public Space, 55E 52nd Street
– 3 Park Avenue
– 101 Park Avenue
– One Bryant Park, czyli Bank of America Tower
– 60 Wall Street Atrium
Wszystkie powyżej wymienione są chłodne, ładne i zazwyczaj puste. Turyści na ogół nie wiedzą, że pomimo ochrony lub portierów można tam wejść, także ze swoją wodą, kawą i jedzeniem. Stoliki, krzesła, kwiaty, a nawet drzewa, niekiedy zresztą sztuczne, ze świergotem ptasząt do kompletu. Cisza prawdziwa. Miejsca te są oznakowane, ale na ogół bardzo dyskretnie. Są to albo tablice z drzewem i napisem; Open Public Space, albo ledwie widoczny napis na drzwiach wejściowych. Miejsc takich jest w NYC sporo, bo właściciele budynków biurowych, na mocy umowy z miastem, udostępniają część foyer do użytku publicznego w zamian za ulgę w podatkach.
Dodatkowo można polecić dwa, które tak czy inaczej są na liście miejsc do obejrzenia:
– Oculus; przestrzeń na dole zgodnie z zamiarem projektantów, miała być jak droga z jednego stanu w drugi, czas przejścia, refleksji, ale dwa lata temu dostawiono specjalnie zaprojektowane siedziska i w zależności od sezonu, jeśli akurat jest wolne miejsce, można siedzieć wśród choinek i bałwanków lub pod kolorowym pianinem, albo uczestniczyć w jakiejś akcji artystycznej. Tu akurat o spokój trudno, ruch, ale i sporo przyjemnych bodźców.
– Winter Garden w Brookfield Place- jedno z najbardziej znanych miejsc odpoczynku w NYC, palmy, schody, z jednej strony widok na rzekę, z drugiej na niegdysiejszą Strefę Zero.