Kobieta w białej, tiulowej spódnicy tańczy pod Igłą Kleopatry. Do stołu doczepiła balonik: Happy Birthday i zaprasza każdego, kto akurat przechodzi. Komary tną niesamowicie, ale ludzie siedzą jak w letargu.
Jesteśmy pomęczeni, pewnie każdy na swój sposób, mamy za sobą cztery miesiące życia jak w jakimś durnym śnie. Pewnie i dlatego wszystko wygląda lekko nierealnie…muzyka, sylwetki tańczących na tle ściany ze szkła za którą kryje się ciągle niedostępna egipska sala Metropolitan Muzeum of Art, psy przycupnięte przy ławkach. Chłopak z boku mówi, że już nigdy tak nie będzie i że czuje się jak kombatant. Drażniący sygnał alertów rozsyłanych w nagłych wypadkach włącza się falami, kolejno. Ktoś w końcu sięga po swoją komórkę. Chwila zawieszenia w ciszy i wybuch:
– Co to do diabła jest godzina policyjna?
Nowy Jork ostatni raz miał godzinę policyjną 75 lat temu, w lutym 1945 roku. Burmistrzem był wtedy La Guardia, prezydentem Franklin D. Roosevelt, właśnie nastąpił dywanowy nalot na Drezno. Uznano, także ze względów oszczędnościowych, że najlepszym rozwiązaniem będzie zaciemnienie i wprowadzenie godziny policyjnej. Od północy. Tym razem decyzję podjął sam burmistrz.
a.Ra