Mamy bezpieczne miasto, naprawdę.

Pierwszy raz od kilku miesięcy w NYC nie zanatowano przez całe 24 godziny ani jednego zgonu spowodowanego przez Covid-19. Spada też liczba nowych hospitalizacji. Takie wyniki to również efekt spokojnego akceptowania przez nowojorczyków wszelkich ograniczeń. Na Florydzie ciągle odbywają się protesty przeciwko noszeniu masek pod hasłami: „Nie po to Bóg dał nam twarze, żeby je zasłaniać”’ Mają tam aktualnie po 15 tys.i więcej nowych zachorowań dziennie. Podobna sytuacja jest w Teksasie, gdzie z kolei demonstrują i nie chcą nosić masek, bo to „ograniczenie prawa do decydowania o sobie” i “Nikt nam nie będzie mówił, co wolno, a co nie”.

Na Manhattanie maski są noszone praktycznie wszędzie i przez wszystkich, z wyjątkiem konsumujących w otwartych niedawno restauracjach, które wystawiają stoliki już nie tylko na chodniki, ale po prostu na jezdnie. Także  pizzerie, puby i bary zaczęły działać w ten sposób.

Na chodnikach, przed sklepami i firmami, wszędzie są zaznaczone odległości ułatwiające utrzymanie dystansu. Do niektórych sklepów stoi się w trzech kolejkach: do budynku, na schody i przed samym wejściem, ale jest to przyjmowane z humorem.  W wąskich przejściach wytworzył się nowy rodzaj savoir -vivre: ludzie czekają, przepuszczają szczególnie starsze osoby tak, żeby się nie mijać zbyt blisko. Zaczyna się montowanie specjalnych AC w dużych halach i sklepach- to warunek ich otworzenia. Na stacjach metra można pobrać maseczki za darmo i dosłownie wszędzie są informacje na temat testów, możliwości leczenia i prewencji.

Lato w NYC, to zawsze upał, wilgoć i duchota, ale też imprezy, koncerty, festyny i festiwale, w których uczestniczyło w normalnych czasach setki tysięcy ludzi. Burmistrz odwołał wszystkie, aż do końca września, a potem się zobaczy.  Nowy Jork stracił w ciągu tych kilku miesięcy zarazy 9 miliardów dolarów, władze miasta zdecydowały jednak, że lepiej pomęczyć się jeszcze trochę.

Tak więc mamy lepsze wyniki w walce z wirusem od wielu innych miast, ale to mieszkańcy Nowego Jorku są przez wiele stanów zmuszani do dwutygodniowej kwarantanny, gdy chcą gdzieś pojechać. To się nazywa ironia losu i da się z tym żyć, więc nikt się nie piekli.

a.Ra

Park w 3 Fazie. Kiedyś trzeba było stać w kolejce, żeby sobie popatrzeć np. na zachód słońca. Teraz jest dostępny tak po prostu. Nawiasem mówiąc, ludzie przywykli do braku dzikich tłumów.

W niektórych miejscach zachował się zwyczaj hałasowania dziękczynnego o 7.wieczorem. Na zdjęciu: West 80 Street. Nadzwyczajnie piękne dźwięki dochodzą tam z wielu okien.

Takie i inne koszulki przypominające o konieczności zachowania dystansu socjalnego noszą obecnie pracownicy wielu firm.

Przed zejściami do metra również wszędzie wiszą przypomnienia.

Restauracje w Fazie 3 ciągle nie mogą przyjmować klientów w środku, ale poradziły sobie. Obsługa donosi dania pod osłonięte od słońca i deszczu miejsca rozstawione obok ścieżki rowerowej.

Pub na chodniku.

Najróżniejsze maski można  obecnie kupić dosłownie co krok na ulicznych straganach- to akurat Broadway- ale też rozdawane są za darmo np. na stacjach metra. Burmistrz obiecał, że będą dostarczane sukcesywnie także w inne miejsca.