Tegoroczna kampania wyborcza na stanowisko prezydenta USA odbywa się daleko od Nowego Jorku z przyczyn oczywistych: Kamala Harris jest ze stanu California, mieszka w DC, Tim Walz jest z Minnesota, a ich przeciwnik po przegranych wyborach w 2020 zdecydował się nie wracać do miasta, które na niego nie głosowało i wybrał jako miejsce stałego pobytu klub golfowy na Florydzie. Nowojorski temat wprowadził natomiast trzeci kandydat, a mianowicie Robert F. Kennedy Junior, RFK Jr.- w skrócie, który przedstawia się jako polityk, miłośnik środowiska i aktywista walki ze szczepionkami. Jest też wyznawcą licznych teorii spiskowych. Trzeba też sprawiedliwie dodać, że robił bardzo dużo dla ochrony tzw. zasobów naturalnych i ludzi z nich korzystających. Założył nawet firmę prawniczą i w swojej pierwszej sprawie jako prawnik ds. środowiska, reprezentował NAACP – The National Association for the Advancement of Colored People- w pozwie przeciwko wybudowaniu stacji przeładunkowej śmieci w Ossining, NY. W Wikipedii ktoś wpisał, że RFK Jr. “wymusił ponowne otwarcie Pelham Bay Park, który Nowy Jork zamknął dla publiczności i przekształcił w policyjną strzelnicę”, ale to jakaś zagmatwana sprawa- to jest olbrzymi, dostępny teren, bagna, plaże, lasy itd. Strzelnica w obecnej postaci działa w jednej jego części od 1959 roku i dopiero w tym roku, z powodu protestów, ma być wybudowany budynek z dźwiękoszczelnymi ścianami. Mniejsza z tym. Tak czy inaczej, od wielu lat obecny kandydat na prezydenta jest bardziej skupiony na polityce i wygrzebywaniu tzw. “szkieletów ze swojej szafy” – jak to nazywa.
Kilka dni temu przypomniał wydarzenie sprzed lat. Absolutnie absurdalne. Coś z serii “i Bareja by tego nie wymyślił”. Otóż 10 lat temu znaleziono w Central Park nieżywego, niewielkiego niedźwiadka. Domysłów, skąd się tam wziął, było wtedy mnóstwo, włącznie z takimi, że pewnie w gąszczu “dzikiej” części parku żyje niedźwiedzia rodzina w jakiejś jaskini, jest chora, trzeba znaleźć i ratować. Żeby było jasne, nie ma żadnych, naturalnie dzikich ostępów w tym parku. Przyglądano się “temu misiu” dość długo i w końcu komisja doszła do wniosku, że bez sekcji trudno coś powiedzieć, a po sekcji stwierdzono, że uśmiercił samochód, nic więcej nie udało się ustalić.
Aż do teraz. Otóż RFK Jr. wyznał, że to on, w ramach żartu, umieścił w parku nieżywe zwierzę i stary rower, który miał sugerować, że sprawca był rowerzystą. Jak mówił, początkowo, gdy znalazł w drodze do NYC uśmierconego przez wypadek niedźwiadka, myślał po prostu o tzw. „roadkill cuisine”- czyli zjedzeniu go w potrawce, lub z grilla, ma zresztą, jak dodał całą lodówkę pełną takiego znalezionego mięsiwa, umieścił więc ofiarę w bagażniku. Ale gdy dojechał do miasta, poszedł z kolegami do Peter Luger Steak House, dobrze się bawił i o dziczyźnie w samochodzie zapomniał, więc tak czy inaczej musiał coś zrobić. I zrobił. Zakradł się świtem do Central Park i zaaranżował wypadek.
Podrzucanie zabitych na drogach zwierząt do parków jest nielegalne i podlega karom, ale w tym wypadku czyn uległ przedawnieniu. RFK Jr. obiecuje, że wyciągnie następny szkielet ze swojej szafy już wkrótce.
Have a good one
a.Ra