Już wiadomo, że kandydatem na stanowisko burmistrza z listy GOP został opisany tu wcześniej /patrz: nowy burmistrz poszukiwany/ Curtis Sliwa, założyciel organizacji Guardian Angels. Otrzymał 40,785 głosów.
Kandydat Demokratów- Eric Adams- 404,391.
Na drugim miejscu z listy Demokratów znalazła się Kathryn Garcia- uzyskała 397,238 głosów i jeśli coś się wydarzy i np. Adams zrezygnuje, to można się nie martwić, bo to jest bardzo dobra kandydatka na burmistrza. Kobieta pragmatyczna, zorganizowana i sprawdziła się w czasie pandemii. Oprócz innych zadań, to ona była odpowiedzialna za zbudowanie systemu dostaw posiłków dla dzieci wymagających dożywiania i każdego, kto nie mógł wychodzić z domu. 400 tysięcy porcji dziennie. Ale brakuje jej tego czegoś, co ma Adams; to taka szczypta aktorstwa, ekstrawertyzmu i zdolność wywoływania emocji. Ludzie lubią sobie popatrzeć na łzy w oczach polityka, pośmiać się, pozadziwiać, a on się wzruszeń nie lęka.
Adams ma też doskonałe “story”. Prawie zszedł na tzw. złą drogę, ale wykorzystał szansę i zamiast zostać złodziejem, został policjantem. Nawet kapitanem. Służył w NYPD przez 22 lata. Jest za reformą policji i jak mówi; zna tę instytucję od spodu, żaden policjant go nie omami. Jest weganinem. Leczy w ten sposób cukrzycę, schudł przy okazji.
Szumu w mediach lokalnych narobiła jego koncepcja oparta na badaniach z nieznanego źródła, z których wynika, że większość skazanych za przestępstwa i odsiadujących wyroki w więzieniach cierpi na dyslekcję. – Musimy przeprowadzić obowiązkowe powszechne badania przesiewowe w kierunku dysleksji, abyśmy nie podsycali problemu sądownictwa karnego w naszym mieście- stwierdził ewentualny przyszły burmistrz. Tylko czekać, jak dyslektycy wyjdą na ulice zaprotestować. Z niewątpliwie interesującymi transparentami.
Po wczorajszym spotkaniu z prezydentem na którym byli obecni burmistrzowie wielkich miast na które został zaproszony, żeby poznać przyszłych kolegów, Adams stwierdził, że jest “Bidenem z Brooklynu”. W pewnym sensie fakt. Jest prezydentem Brooklynu przez ostatnie siedem lat.
Adams przedstawiał się jako kandydat umiarkowany, był zresztą kiedyś związany z GOP. Natomiast nowe władze miasta z którymi będzie musiał współpracować, wręcz na odwrót, zapowiadają się na mocno progresywne, bardziej niż obecne. Kandydatem na stanowisko City Comptroller jest Bradford S. Lander, od wielu lat członek Rady miasta, urbanista i- jak Barrack Obama- organizator społeczności, a jednocześnie najbardziej postępowy nowojorski polityk. City Comptroller to w istocie dyrektor finansowy miasta, który sprawdza też działanie wszystkich agencji miejskich, kontroluje ich wydatki i kontrakty od momentu planowania po realizację. Burmistrz bez jego współudziału niewiele może.
Natomiast mający wstępnie bardzo wysokie poparcie, typowany na zwycięzcę i przyszłego burmistrza Andrew Yang, przepadł i chwilowo zniknął z horyzontu. Wróci. Jego przegraną przypisuje się temu, że w kampanii skoncentrował się za bardzo na wizjach przyszłości i usiłował zbudować koalicję składającą się z przedstawicieli mieszkańców pochodzących z Azji, ortodoksyjnych wyznawców judaizmu i młodych niezaangażowanych w politykę, a nie wziął pod uwagę innych grup nowojorczyków i ich problemów.
Zobaczymy, co z tego wszystkiego wyniknie. Jak wiadomo: “Między ustami, a brzegiem pucharu jeszcze wiele zdarzyć się może”.
Wybory właściwe dopiero 2 listopada.
aRa