Wpaść do NYC na łyżwy, to uprzejmie informuję, że praktycznie wszystkie lodowiska są już czynne, także te najsłynniejsze: w Bryant Park, Rockefeller Center i w Central Park, w pobliżu ZOO. Z tym, że każde ma nowy regulamin. W niektórych miejscach możliwe jest zapełnienie jedynie 25% i wyznacza się czas na ślizganie. Wszędzie obowiązują maski. Czasem obsługa sprawdza, czy są prawidłowe. Maski z tzw. wywietrznikami uznawane są w wielu miejscach, nie tylko na lodowiskach, za nieprawidłowe i w takim wypadku obsługa wydaje inne. Popularne lodowisko w Bryant Park, na tyłach Biblioteki, numeruje łyżwiarzy, żeby było widać, ile kto czasu się ślizga i kiedy ma zrobić miejsce dla następnych w kolejce.
Choinkę z Bryant Park podziwia się dowolną ilość czasu.
Natomiast tę główną, przy Rockefeller Center przez-dokładnie!- pięć minut. Jeśli ktoś w tym czasie nie popadnie w zachwyt i świąteczny nastrój, może stanąć po następny bilet. Bilety są darmowe, ich zadaniem jest zdyscyplinowanie ludności oglądającej i utrzymanie dystansu socjalnego- dzięki temu chodzi się jak w kołowrocie i wszyscy są zachwyceni.
Lodowisko w Bryant Park.
Wejście na lodowisko w Rockefeller Center obecnie umiejscowione jest przy 5 Avenue.
Żeby dostać się do choinki i przespacerować dookoła przez 5 minut zachowując dystans socjalny, najpierw trzeba przebrnąć przez kilka kolejnych miejsc tak zatłoczonych, że trudno się ruszyć. To się nazywa magia świąt.
Nowojorczycy, jeśli chodzi o kolejki, są zdyscyplinowani. Kolejka po lewej stronie do choinki, kolejka po prawej czeka na seans kolęd w Saks, który ma się odbyć za mniej wiecej godzinę.
aRa