Używanie marihuany do celów rekreacyjnych zostało w końcu zalegalizowane w stanie NY, ale oczywiście z drobnymi pułapkami.
Nie mniej na manhattańskich ulicach już w kilka godzin po ogłoszeniu nowego prawa można było poczuć aromatyczne zapachy, czy się lubi, czy nie i należy się spodziewać, że przeciwnicy biernego wdychania zaczną lada moment protestować.
Trawę można teraz palić na terenie całego stanu, a więc i miasta New York, legalnie- wszędzie tam, gdzie zwykłe papierosy. To znaczy, mogą osobnicy powyżej 21 roku życia, dzieciaki poniżej tego wieku nie mogą. Jeśli palenie papierosów jest gdzieś zabronione, dotyczy to również marihuany. Można więc palić idąc chodnikiem, ale jest to zabronione w okolicach szkół oraz tam, gdzie prywatne budynki i firmy są właścicielami terenu i zaznaczyły, że palenie zabronione. Nie można w restauracjach i klubach, chyba, że odbywa się tam prywatna impreza.
Nie można palić na w parkach, nawet w tych mających ledwie kilka ławek- palenie papierosów zostało zakazane w tego typu miejscach publicznych kilka lat temu i dotyczy również marihuany. Z obserwacji wynika, że palacze wyskakują dokonać czynu palenia na najbliższej ulicy i wracają relaksować się na świeżym powietrzu. Czasem kryją się gdzieś po krzakach, ale absolutnie muszą się liczyć , że zostaną zadenuncjowani do straży parkowej, zdarzają się takie przypadki.
Legalnie można, dla własnych celów, posiadać 3 uncje ziela. Lokalna prasa natychmiast zaczęła obliczać, ile to-praktycznie patrząc- skrętów. Wyniki padały różne; od 100- 250.Na razie nie można natomiast marihuany kupić, przynajmniej teoretycznie, to znaczy, dodatkowe przepisy regulujące legalną sprzedaż i określające gdzie konkretnie i w jakiej postaci ma być dostępna na rynku, mają się pojawić w ciągu następnych 12-18 miesięcy.
Pozwolono za to na własne hodowle- niewielkie, skrzynka w domu lub grządka w ogródku. W ogłoszeniach o wynajmie mieszkań natychmiast pojawiły się zachęty typu: możliwość obsiania własnej grządki lub ogródek przydomowy „420 friendly”. 420 to zaszyfrowana nazwa marihuany, który to szyfr znają wszyscy.
Jak to będzie wyglądać w praktyce, zobaczymy. Na razie widać, że niektórzy mają nową rozrywkę. Wyszukują mianowicie miejsca w których stoją patrole NYPD i tam idą palić. Z powodu braku reakcji będzie to moda raczej krótkotrwała.
Problem z dowcipnisiami może mieć Central Park, który się reklamuje hasłem: „To jest twój przydomowy ogródek”. Ciekawe, kto pierwszy wpadnie na pomysł potraktowania sloganu reklamowego literalnie i obsadzi łąki w Central Park, jak własny, przydomowy ogródek.
aRa